-
Maciej, gdzie mnie wieziesz? – pytam, kiedy wjeżdżamy na tereny bardziej
zalesione, a gdzie niegdzie widać jednorodzinne domy i wille.
-
Niespodzianka. – kładzie mi rękę na kolanie.
Nie
miałam nic więcej do gadania. Czekałam aż się zatrzymamy. Kiedy wysiadłam z
auta otaczał mnie wielki las. Obok zauważyłam kilka domów, które dzieliło
spokojnie pięćdziesiąt metrów…
-
Robi wrażenie, prawda. – Maciej chwyta moją dłoń. Pokiwałam głową.
-
Pan Biernacki? – z domu, przed którym się zatrzymaliśmy wyszedł ubrany w
garnitur młody mężczyzna.
-
Tak, witam. – uścisnęli sobie dłonie. Zmarszczyłam brwi.
-
Andrzej Nowak. – przedstawił się, podając mi dłoń. - Zapraszam do środka.
Dom
składał się z dwóch pięter. Na dole wielka kuchnia połączona z salonem. Trzy
wielkie okna wychodzące na ogród i patio. Łazienka, pomieszczenie gospodarcze i
drzwi do garażu. Drugie piętro składało się z garderoby, kilku sypialń, z czego
jedna połączona była z wielką łazienką. Poddasze było po prostu wielką
przestrzenią z trzema oknami. Wyjrzałam przez jedno z nich i zobaczyłam w
oddali budynki Kędzierzyna.
-
Niedaleko znajduje się niewielkie jezioro z plażą, las jest bezpieczny w miarę
możliwości… - reklamuje nieruchomość mężczyzna.
-
A jak z dojazdem? – pyta siatkarz.
-
Jeśli o pana zawód chodzi to także nie jest problemem. – i wymienia zalety
lokalizacji. W głowie miałam milion myśli na sekundę. Wyszłam na patio. Na
ogrodzie panował bałagan, ale można się tego było spodziewać, jeśli od roku
nikt się nim nie zajmował… - A karetka może przyjechać tutaj w ciągu pięciu
minut… - spogląda teraz na mnie. Uśmiechnęłam się.
Chyba już wszyscy wiedzieli, że wschodząca
gwiazda w świecie siatkówki, jaką jest Maciej Biernacki zaręczył się, a za
dziewięć miesięcy zostaje ojcem. „Jeszcze brakuje transparentu, który by oświadczał wszem i wobec, że Biernacki będzie tatą” – pomyślałam.
-
Jak ci się podobało? – pyta mnie, kiedy stoimy przy samochodzie.
-
Pięknie. – mówię naprawdę szczerze. Zauważyłam w jego oczach jakiś błysk czy
iskierkę. Maciej obejmuje mnie w pasie i przyciąga bliżej do siebie.
-
Wyobrażam sobie, jak biegają tu nasze dzieci… Dwójka, może trójka…
-
Trójka? – pytam przerażona.
-
Jak na razie jedno... – dotyka mojego brzucha w miejscu, gdzie rozwija się
dziecko… Uśmiecham się, kiedy
wyobraziłam sobie wizję Maćka. – Agent dał nam tydzień na zastanowienie się.
Wystarczy tylko podpis…
-
Naprawdę wywróciłeś moje życie do góry nogami… - śmieję się.
-
A ty moje. – całuje mnie w czubek głowy i mocno przytula.
-
A co do domu… Już sobie wyobraziłam na poddaszu wielką bibliotekę i kącik do
relaksu… - zaśmiałam się. – Ale może porozmawiamy o tym jutro… - patrzę na
niego jednoznacznie.
-
Wracajmy do domu. – otwiera mi drzwi po stronie pasażera i w mgnieniu oka
wracamy do mieszkania. Maciej idzie na spacer z Aleksem, a ja szykuję jakieś
szybkie danie. W tym czasie zadzwoniła moja komórka.
-
No cześć moja ukochana przyjaciółko.
-
Cześć, kochana. Jak tam się czujesz? – pytam.
-
Właśnie robię laleczkę voodoo przypominającą Michała. A poza tym to świetnie.
-
Wiesz… Zaczynasz mnie przerażać. – poważny ton wypowiedzi naprawdę wywołał u
mnie gęsią skórkę.
-
Oj tam. – śmieje się. – Mam dobre wieści...
-
Zamieniam się w słuch… - zaraz spadnie na mnie grom z jasnego nieba.
-
Jadę z tobą do Spały. Użyłam swojego uroku osobistego i przekonałam Marcina, że
jestem ci bardzo tam potrzebna.
-
No to chłopaki się ucieszą.- śmieję się, kiedy przypominam sobie pobudkę, jaką
chcieli mi urządzić.
-
Serio…?
-
Tak, i z tego co się orientuję kilku z nich jest wolnych.
-
No wiesz… - Dominika udaje urażoną. – Przecież jadę tam zdobywać cenne
doświadczenie, wyjazd czysto zaw…
-
Dominika… - przerywam jej.
-
Cholera, za dobrze mnie znasz…- myślami widzę, jak teatralnie opuszcza głowę.
-
Ha, ha, ha. Widzisz. Dobra, kochana muszę kończyć, bo mój Romeo właśnie wraca…
-
Miłej zabawy, gołąbeczki.
__________________________________________________________________________________________
WRACAM!
Co prawda między egzaminami i na miliard procentów rozdziały będą dodawane nieregularnie, ale będą ;)
Jak tam u Was?
Nie mogłam się doczekać dalej, co tam u zakochańców naszych :) Maciej kupuje dom? No, no :) Powaznie myśli o rodzinie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Mam nadzieję, że jeszcze wrócisz tu i dokończysz tego bloga :) Czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam =)