Poranek
i południe minęło nam leniwie, ale i trochę pracowicie. Byliśmy na krótkim
spacerze po okolicy, która była naprawdę śliczna: duży park zaraz obok
apartamentowca i dwa sklepy. Później Maciej przyniósł nasze, a zwłaszcza moje
bagaże z auta, udostępnił kawałek szafy, argumentując że nie wypuści mnie z
Kędzierzyna dopóki go nie złapią…
-
Ale przecież zaraz pewnie będziesz musiał jechać do Spały na zgrupowanie. Nie
możesz mnie tu zamknąć! – zdenerwowałam się, kiedy atakujący szukał torby
treningowej.
-
To pojedziesz ze mną, nie widzę problemu. – wzrusza ramionami siatkarz.
-
A ja widzę. Jak ty to sobie wyobrażasz… - przerwałam, bo Maciej nagle się
wyprostował i odwrócił w moim kierunku. – Co…? – zapytałam zaniepokojona.
-
Zuza, nie myśl na razie o tym. – oparł swoje czoło o moje. – Proszę cię. –
pocałował mnie w czubek głowy i poszedł szykować się na trening. Wzięłam
poduszkę i głośno w nią krzyknęłam, a potem policzyłam do dziesięciu. – Bym
zapomniał. Milicz prosił byś na razie nie kontaktowała się z nikim, a jeśli już
to żebyś zmieniła numer.
-
Okej… Mogę skorzystać z twojego telefonu?
Siatkarz
bez żadnego sprzeciwu podał mi swojego smartfona. Wykręciłam numer do taty.
Przez pierwsze pięć minut zapewniałam, że jestem cała i zdrowa, i bezpieczna –
przynajmniej na chwilę obecną. Potem rozmowa zeszła na trochę lżejszy temat.
-
Kim jest ten siatkarz? – zapytał tata. Spojrzałam na Maćka, który siedział na
kanapie i nad czymś się zastanawiał.
-
Jest wspaniałym człowiekiem, tato. Nie musisz się martwić. – teraz to Maciej
świdrował mnie wzrokiem. – Polubiłbyś go. – uśmiecham się.
-
To z jego telefonu dzwonisz? – pytanie retoryczne. – Cieszę się kochanie, że
kogoś znalazłaś.
- Ja też. Tylko szkoda, że teraz się wszystko
pokomplikowało…
-
Będzie dobrze. Kocham cię, słoneczko.
-
Ja ciebie też. Pozdrów mamę. Zadzwonię później.
Oddałam
telefon siatkarzowi, który mocno mnie przytulił. Punktualnie o dwunastej
zostałam całkiem sama w wielkim mieszkaniu atakującego Kędzierzyńskiej drużyny.
Nie lubiłam zostawać sama w obcym miejscu – byłam tutaj od niecałej doby, a już
miałam część szafy dla mnie i półkę w łazience. Zaczęłam się zastanawiać, czy
mimo zaistniałej sytuacji to nie dzieje się za szybko… Założyłam nowy adres
mailowy i napisałam do Dominiki. Odpisała mi w mgnieniu oka, by sekundę później
gadać na Skype.
-
Ci kolesie wszędzie za mną jeżdżą. Zaraz do toalety nie będę mogła wejść sama.
Horror… A ty jak się trzymasz?
-
W tej chwili czuję się jak księżniczka zamknięta w najwyższej wieży, która
oczekuje przybycia swojego rycerza w lśniącej zbroi na białym koniu.
-
Twój rycerz jeździ matowym audi.
-
Wiesz o co mi chodzi. – spuszczam wzrok.
-
Wiem, Zuzia. Wiem. Ale jakby nie patrzeć to chłopak wpadł po uszy. Po niecałym
roku znajomości…
Kiedy
to mówiła uśmiechnęłam się, ale głowę miałam pełną obaw. Nie chciałabym by coś
mu się stało i innym moim bliskim. To ryzyko nie dawało mi spokoju. Po rozmowie
z przyjaciółką poczułam się trochę lepiej. Powędrowałam do kuchni, podjadłam
kanapki, które zostawił Maciej. Zabrałam plecak i poszłam do sypialni. Wyjęłam
książkę, za którą zabierałam się od dłuższego czasu. Teraz tego czasu będę mieć
aż nadto, więc wygodnie się ułożyłam i pogrążyłam w lekturze. Aleks położył się
obok mnie i czuwał. Nim się obejrzałam książka leżała na podłodze, a ja
przekręcałam się na drugi bok, głęboko śpiąc. Obudził mnie dopiero mokry
Maciej, który objął mnie ramieniem.
-
Pada? – zapytałam, kiedy woda wsiąkła w rękaw bluzy.
-
Nie, brałem prysznic.- oparł głowę na moim ramieniu.
Mruknęłam
coś niezrozumiale pod nosem i otworzyłam oczy. Maciej wpatrywał się we mnie.
Uśmiechnęłam się. Chciałam wstać, ale powstrzymała mnie jego ręka, która ciągle
obejmowała mnie w talii. Spojrzałam na niego pytająco.
-
A ja nie chciałem kupować wielkiego łóżka. – zaśmiał się. – Przy okazji
podziękuję Oliwii.
Wywróciłam
oczami. – Puść mnie. – zażądałam. Aleks podniósł łeb i zaczął bacznie nas
obserwować.
-
Nie mam takiego zamiaru, kochanie. Miałaś rację. – dodał po chwili. - Za dwa tygodnie jadę do
Spały…
-
To świetnie! – ucieszyłam się, bo to była wielka szansa dla atakującego.
-
Nie jestem tego taki pewien, ale mam pomysł. – uśmiechnął się zawadiacko.
-
Maciek, co ty kombinujesz?
-
Zobaczysz… - pocałował mnie w policzek i wstał. Dopiero teraz zauważyłam, że
siatkarz miał na sobie tylko ręcznik przewiązany na biodrach. Zmrużyłam oczy,
nie wierząc w to co się dzieje. Gdyby nie pewien aspekt to chyba by mi się
takie życie spodobało.
-
No i co powiesz na ten temat? – powiedziałam do Aleksa.
__________________________________________________________________________________________
Dziękuje Martynie za reklamę na FB :)
jeśli znacie kogoś kto lubi takie opowiadania to może zechce przeczytać moje wypociny? :)
Jestem ciekawa, co ten Maciek kombinuje. A tu nadal chyba taka cisza przed burzą. Ten jej prześladowca pewnie teraz staje na głowie zeby ją znaleźć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
cholera ! nie wiem jak ja to zrobiłam, że jestem 3 rozdziały do tyłu. ale już się biorę i nadrabiam ;D
OdpowiedzUsuń