niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 15

Dwa tygodnie naprawdę wykorzystaliśmy bardzo produktywnie. Pojechaliśmy na weekend nad jezioro, kupiłam w końcu nowy starter i mogłam rozmawiać do woli z mamą i Dominiką, a także załatwiać mniej pilniejsze sprawy z pracy. Niestety zbliżał się dzień, którego obawiałam się najbardziej, który  jednocześnie napawał mnie radością – wyjazd Maćka do Spały. Dwa dni przed jego wyjazdem do mieszkania zawitał Milicz z psycholog Lulim.

- Coś się stało? – zapytałam zaniepokojona, kiedy policjanci weszli do salonu.
- Chcielibyśmy, żeby tak było. – powiedział Milicz. – Ale mamy dobre wieści. Udało nam się załatwić sprawę, o której rozmawialiśmy miesiąc temu. – zwrócił się do Maćka. -  Wszystko się udało, ale musi pan porozmawiać z trenerem.
- Czy mogę się dowiedzieć o co chodzi? – miałam dosyć rozmawiania o moim życiu w mojej obecności.
- Jedziesz ze mną do Spały. – powiedział Maciej.
- Słucham?! Zwariowałeś? A co ja niby będę tam robić wśród samych sportowców? – straciłam panowanie nad sobą. Nie takiej reakcji oczekiwał siatkarz.
- Akurat… - wtrącił się Milicz. – To także udało nam się załatwić. Jednocześnie może dostaniesz awans, bo twój szef był tym pomysłem zachwycony.
- Ciągle nie rozumiem…
- Pojedziesz tam jako dziennikarz i, ujmijmy to tak, że będziesz obserwować poczynania sportowców w związku z nadchodzącymi zawodami sportowymi.
- Aha. - Nie ukrywam, że pomysł przypadł mi do gustu. Czekaj, wróć! Jako dziennikarz?  – A, a co z Aleksem? A poza tym nie zajmuję się dziennikarstwem – jestem informatykiem, pamiętacie?
- Za to zdjęcia robisz świetne. – powiedział siatkarz. Zgromiłam go wzrokiem.
- Jakoś dasz radę. Jeśli nie masz go z kim zostawić, to pojedzie z tobą. Teren ośrodka jest wielki, więc będzie mógł sobie trochę pobiegać. – tłumaczy natychmiast Lulim. – O tym również poinformowaliśmy dyrekcję ośrodka.

Godzinę później zostaliśmy sami. Do końca dnia nie odzywałam się do siatkarza, a przynajmniej odpowiadałam krótko i zwięźle na zadawane mi pytania. Późnym wieczorem i jemu cierpliwość się skończyła.

- Zuza możesz, do cholery przestać zachowywać się jak dziecko?! – krzyknął.
- Ja się zachowuję jak dziecko?! To wszyscy dookoła mnie tak traktują! Dopóki tu siedzę w zamknięciu ten psychol łazi bezkarnie po ulicach, być może nawet wie że tu jestem! Czy siedzę w czterech ścianach, czy chodzę po mieście… Nie ma to żadnego znaczenia… Wszyscy chcecie mojego dobra, a wiecie jak ja się czuję? Jak wychodzisz do miasta, jak jeździłeś na treningi… Mam dosyć siedzenia w zamknięciu. A jeśli muszę to mnie skujcie, bo wysiadam…

Maciej podszedł i mocno mnie przytulił.

- Staram się was chronić. Wy, chroniąc mnie narażacie siebie na niebezpieczeństwo.
- Wszystko wróci do normy.  – powiedział spokojnie. - Za parę tygodni lecimy do Włoch na pierwszy mecz, a tam nie będę mógł cię zabrać… - dodał ni stąd ni zowąd.
- Czyli za te parę tygodni odzyskam wolność? – spojrzałam w niebieskie oczy atakującego.
- Tak to postrzegasz? Że cię zniewoliłem?
- Maciej... Przez ostatnie trzy tygodnie przeżyłam najpiękniejsze chwile. – ujęłam jego twarz w swoje drobne dłonie. – I to właśnie przeżyłam je przy tobie… - pocałowałam go.

*

- Zwolnijcie, bo zbliżamy się do punktu postojowego. – usłyszeliśmy przez policyjną krótkofalówkę głos Dąbrowicza. Tego wieczoru, kiedy do mieszkania siatkarza zawitali policjanci mój prześladowca się ujawnił. Śledził policjantów czym zszokował całą ekipę… Siedziałam na tylnym siedzeniu za kierowcą i nerwowo spoglądałam na odbicie Macieja w lusterku wstecznym. Aleks wyczuwał, co się kroi dlatego leżał wtulony w moją rękę. – Zuza, przypomnij plan.

Kiedy wjechaliśmy na stację zauważyłam znajome auta. Wzięłam głęboki oddech…

- No to zaczynamy. – powiedział Maciej po wyłączeniu silnika.
Wysiedliśmy z auta. Teatralnie żegnałam się z siatkarzem. Kątem oka zauważyłam, że na stację wjeżdżają kolejne dwa auta – jeden Dąbrowicza, a drugi… prawdopodobnie Zagórnego. Tak, udało im się ustalić tożsamość porywacza, a przynajmniej zdradzić mi jego dane. Siatkarz i Dąbrowicz wzięli dwie torby do drugiego auta. Poszłam na stację, a za mną nieoderwalnie kroczył Aleks. W kącie, przy drzwiach do toalety, dostrzegłam znajomą sylwetkę.

- Dominika. – szepnęłam i przytuliłam się do przyjaciółki.
- Zuzka… - przyjaciółka miała łzy w oczach, ale szybko się ogarnęła. – Posłuchaj uważnie: wejdziesz przez drzwi dla personelu. Przejdziesz przez schowek i wyjdziesz na zewnątrz. Jest tam ciemno, więc nikt nie powinien cię zobaczyć. Będzie tam czekał na ciebie srebrny samochód. – zaczęła jak profesjonalny policjant. Wręczyła mi kluczyki z logiem Lexusa i torbę. – Masz tu ubrania. Przebierz się i oddaj mi swoje. W bagażniku jest inna torba z rzeczami, które mogą ci się przydać w Spale. – uśmiecha się.

- Dominika uważajcie na siebie.
- Mną się nie przejmuj. Dom twoich rodziców pilnuje chyba z dwudziestu policjantów. Dojedziemy tam za jakieś dwie godziny. Będziemy w kontakcie. – dałam przyjaciółce swoje ubrania i brzęczyk Aleksa. Przytuliłam mocno psa.

- Aleks pojedziesz teraz z Dominiką. Pilnuj jej i moich rodziców. – pocałowałam go w czubek nosa; nałożyłam kaptur na głowę i wyszłam tylnym wyjściem. Auto czekało. Wsiadłam, jak gdyby nigdy nic. Po paru minutach dostrzegłam wyjeżdżające auto Maćka, policjantów, Dominiki i… Zagórny chwycił przynętę. Jechał za Dominiką.

- Zuza…? Zuza? Słyszysz mnie? – usłyszałam głos Maćka. Na siedzeniu pasażera leżała krótkofalówka.
- Słyszę. Wszystko w porządku. – mówiłam prawie przez łzy.
- Doskonale się spisałaś. – wtrącił się Milicz. – Jedź do Spały, a my się już nim zajmiemy. Zuza – gaz do dechy. Bez odbioru.

Odczekałam jeszcze dziesięć minut, włączyłam nawigację i powoli wyjechałam ze stacji benzynowej, by na autostradzie dać gaz do dechy. W ciągu kilku minut dogoniłam znajome auto na warszawskich rejestracjach. Zamrugałam światłami, a Maciej przez ułamek sekundy mrugnął awaryjnymi. Zaczęłam się śmiać.

- Maciej. – powiedziałam do krótkofalówki.
- Słucham? – on też się śmiał.
- Kocham cię…
- Ja ciebie też, Zuzka.

- Jeszcze was słyszmy, gołąbeczki. – odezwała się Dominika. 

4 komentarze:

  1. końcówka mnie rozwaliła normalnie ^^ hahaha.. Dominika mistrz ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. No i w końcu akcja, na którą tak czekałam! Wyczuwam, ze ten Zagórny im się wywinie. I tak nie sądziłam, że jest taki głupi i da się załapać. Czekam na ciąg dalszy ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do LBA (http://volleyball-and-love.blogspot.com/2013/12/lba.html)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń