Dwa
tygodnie naprawdę wykorzystaliśmy bardzo produktywnie. Pojechaliśmy na weekend
nad jezioro, kupiłam w końcu nowy starter i mogłam rozmawiać do woli z mamą i
Dominiką, a także załatwiać mniej pilniejsze sprawy z pracy. Niestety zbliżał
się dzień, którego obawiałam się najbardziej, który jednocześnie napawał mnie radością – wyjazd
Maćka do Spały. Dwa dni przed jego wyjazdem do mieszkania zawitał Milicz z
psycholog Lulim.
-
Coś się stało? – zapytałam zaniepokojona, kiedy policjanci weszli do salonu.
-
Chcielibyśmy, żeby tak było. – powiedział Milicz. – Ale mamy dobre wieści.
Udało nam się załatwić sprawę, o której rozmawialiśmy miesiąc temu. – zwrócił
się do Maćka. - Wszystko się udało, ale
musi pan porozmawiać z trenerem.
-
Czy mogę się dowiedzieć o co chodzi? – miałam dosyć rozmawiania o moim życiu w
mojej obecności.
-
Jedziesz ze mną do Spały. – powiedział Maciej.
-
Słucham?! Zwariowałeś? A co ja niby będę tam robić wśród samych sportowców? –
straciłam panowanie nad sobą. Nie takiej reakcji oczekiwał siatkarz.
-
Akurat… - wtrącił się Milicz. – To także udało nam się załatwić. Jednocześnie
może dostaniesz awans, bo twój szef był tym pomysłem zachwycony.
-
Ciągle nie rozumiem…
-
Pojedziesz tam jako dziennikarz i, ujmijmy to tak, że będziesz obserwować
poczynania sportowców w związku z nadchodzącymi zawodami sportowymi.
-
Aha. - Nie ukrywam, że pomysł przypadł mi do gustu. Czekaj, wróć! Jako
dziennikarz? – A, a co z Aleksem? A poza
tym nie zajmuję się dziennikarstwem – jestem informatykiem, pamiętacie?
-
Za to zdjęcia robisz świetne. – powiedział siatkarz. Zgromiłam go wzrokiem.
-
Jakoś dasz radę. Jeśli nie masz go z kim zostawić, to pojedzie z tobą. Teren
ośrodka jest wielki, więc będzie mógł sobie trochę pobiegać. – tłumaczy
natychmiast Lulim. – O tym również poinformowaliśmy dyrekcję ośrodka.
Godzinę
później zostaliśmy sami. Do końca dnia nie odzywałam się do siatkarza, a
przynajmniej odpowiadałam krótko i zwięźle na zadawane mi pytania. Późnym
wieczorem i jemu cierpliwość się skończyła.
-
Zuza możesz, do cholery przestać zachowywać się jak dziecko?! – krzyknął.
-
Ja się zachowuję jak dziecko?! To wszyscy dookoła mnie tak traktują! Dopóki tu
siedzę w zamknięciu ten psychol łazi bezkarnie po ulicach, być może nawet wie
że tu jestem! Czy siedzę w czterech ścianach, czy chodzę po mieście… Nie ma to
żadnego znaczenia… Wszyscy chcecie mojego dobra, a wiecie jak ja się czuję? Jak
wychodzisz do miasta, jak jeździłeś na treningi… Mam dosyć siedzenia w
zamknięciu. A jeśli muszę to mnie skujcie, bo wysiadam…
Maciej
podszedł i mocno mnie przytulił.
-
Staram się was chronić. Wy, chroniąc mnie narażacie siebie na
niebezpieczeństwo.
-
Wszystko wróci do normy. – powiedział
spokojnie. - Za parę tygodni lecimy do Włoch na pierwszy mecz, a tam nie będę
mógł cię zabrać… - dodał ni stąd ni zowąd.
-
Czyli za te parę tygodni odzyskam wolność? – spojrzałam w niebieskie oczy
atakującego.
-
Tak to postrzegasz? Że cię zniewoliłem?
-
Maciej... Przez ostatnie trzy tygodnie przeżyłam najpiękniejsze chwile. –
ujęłam jego twarz w swoje drobne dłonie. – I to właśnie przeżyłam je przy
tobie… - pocałowałam go.
*
-
Zwolnijcie, bo zbliżamy się do punktu postojowego. – usłyszeliśmy przez
policyjną krótkofalówkę głos Dąbrowicza. Tego wieczoru, kiedy do mieszkania
siatkarza zawitali policjanci mój prześladowca się ujawnił. Śledził policjantów
czym zszokował całą ekipę… Siedziałam na tylnym siedzeniu za kierowcą i nerwowo
spoglądałam na odbicie Macieja w lusterku wstecznym. Aleks wyczuwał, co się
kroi dlatego leżał wtulony w moją rękę. – Zuza, przypomnij plan.
Kiedy
wjechaliśmy na stację zauważyłam znajome auta. Wzięłam głęboki oddech…
-
No to zaczynamy. – powiedział Maciej po wyłączeniu silnika.
Wysiedliśmy
z auta. Teatralnie żegnałam się z siatkarzem. Kątem oka zauważyłam, że na stację
wjeżdżają kolejne dwa auta – jeden Dąbrowicza, a drugi… prawdopodobnie
Zagórnego. Tak, udało im się ustalić tożsamość porywacza, a przynajmniej
zdradzić mi jego dane. Siatkarz i Dąbrowicz wzięli dwie torby do drugiego auta.
Poszłam na stację, a za mną nieoderwalnie kroczył Aleks. W kącie, przy drzwiach
do toalety, dostrzegłam znajomą sylwetkę.
-
Dominika. – szepnęłam i przytuliłam się do przyjaciółki.
-
Zuzka… - przyjaciółka miała łzy w oczach, ale szybko się ogarnęła. – Posłuchaj
uważnie: wejdziesz przez drzwi dla personelu. Przejdziesz przez schowek i
wyjdziesz na zewnątrz. Jest tam ciemno, więc nikt nie powinien cię zobaczyć.
Będzie tam czekał na ciebie srebrny samochód. – zaczęła jak profesjonalny
policjant. Wręczyła mi kluczyki z logiem Lexusa i torbę. – Masz tu ubrania.
Przebierz się i oddaj mi swoje. W bagażniku jest inna torba z rzeczami, które
mogą ci się przydać w Spale. – uśmiecha się.
-
Dominika uważajcie na siebie.
-
Mną się nie przejmuj. Dom twoich rodziców pilnuje chyba z dwudziestu
policjantów. Dojedziemy tam za jakieś dwie godziny. Będziemy w kontakcie. – dałam
przyjaciółce swoje ubrania i brzęczyk Aleksa. Przytuliłam mocno psa.
-
Aleks pojedziesz teraz z Dominiką. Pilnuj jej i moich rodziców. – pocałowałam
go w czubek nosa; nałożyłam kaptur na głowę i wyszłam tylnym wyjściem. Auto
czekało. Wsiadłam, jak gdyby nigdy nic. Po paru minutach dostrzegłam
wyjeżdżające auto Maćka, policjantów, Dominiki i… Zagórny chwycił przynętę.
Jechał za Dominiką.
-
Zuza…? Zuza? Słyszysz mnie? – usłyszałam głos Maćka. Na siedzeniu pasażera
leżała krótkofalówka.
-
Słyszę. Wszystko w porządku. – mówiłam prawie przez łzy.
-
Doskonale się spisałaś. – wtrącił się Milicz. – Jedź do Spały, a my się już nim
zajmiemy. Zuza – gaz do dechy. Bez odbioru.
Odczekałam
jeszcze dziesięć minut, włączyłam nawigację i powoli wyjechałam ze stacji
benzynowej, by na autostradzie dać gaz do dechy. W ciągu kilku minut dogoniłam
znajome auto na warszawskich rejestracjach. Zamrugałam światłami, a Maciej
przez ułamek sekundy mrugnął awaryjnymi. Zaczęłam się śmiać.
-
Maciej. – powiedziałam do krótkofalówki.
-
Słucham? – on też się śmiał.
-
Kocham cię…
-
Ja ciebie też, Zuzka.
-
Jeszcze was słyszmy, gołąbeczki. – odezwała się Dominika.
końcówka mnie rozwaliła normalnie ^^ hahaha.. Dominika mistrz ;D
OdpowiedzUsuńNo i w końcu akcja, na którą tak czekałam! Wyczuwam, ze ten Zagórny im się wywinie. I tak nie sądziłam, że jest taki głupi i da się załapać. Czekam na ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Zostałaś nominowana do LBA (http://volleyball-and-love.blogspot.com/2013/12/lba.html)
OdpowiedzUsuńBoskie czekam na więcej :*
OdpowiedzUsuń