Po
zrobieniu wszystkich badań, dwa tygodnie później wypisali mnie ze szpitala.
Moja mama się uparła, że pojedzie ze mną do Kędzierzyna, a tata nie miał nic
więcej do gadania. Maciej za dwa dni miał dołączyć do reprezentacji, by pod
koniec tygodnia stawić czoło kolejnej drużynie z grupy: Brazylijczykom. Bilans rozegranych
meczów był równy zero – jedna wygrana z Włochami i jedna przegrana z drużyną z
Rosji. Ten drugi mecz akurat mogliśmy obejrzeć w szpitalnej sali. W
międzyczasie, kiedy jeździłam od gabinetu do gabinetu lekarskiego, do łódzkiego
szpitala wparowali siatkarze w swoich charakterystycznych czerwonych
koszulkach.
-
Co wy tu robicie? – zapytałam, kiedy wróciłam z kolejnego USG do sali. Łóżko,
które za dwie doby miałam opuścić było obwiązane w kolorowe baloniki, a na
łóżku i stoliku leżały bombonierki, kwiaty i jakieś pluszaki.
-
Będzie siatkarz, czy siatkarka? – pyta Kłos.
-
Będzie kim zechce. – odruchowo kładę dłoń na brzuchu.
-
Możesz być kim chcesz… - zacytował swój tekst z reklamy Kurek.
-
Dlatego zostałeś wariatem? – zapytał Jarosz. Przyjmujący posłał atakującemu spojrzenie pełne litości.
-
Lepiej żeby był chłopak. – mówi Ignaczak.
-
Czemu? – pyta Maciej, który właśnie wszedł do sali również ubrany w czerwoną,
reprezentacyjną koszulkę.
-
Lepiej żebyś miał jednego chłopaka do pilnowania niż cały Kędzierzyn. – śmieje
się. Wywróciłam oczami i położyłam się do łóżka.
Siatkarze
opuścili mnie dopiero, kiedy wygoniła ich jedna z pielęgniarek. Nawet urok
osobisty Pawła Zagumnego nie pomógł na twardą panią Izę. Razem z ekipą poszedł
także Maciej. Nie wiedziałam, kiedy teraz się zobaczymy, bo po meczu z reprezentacją Brazylii, lecieli do Toronto by stawić czoło Kanadyjczykom, ale zapewniałam, że
jestem pod dobrą opieką – w końcu wracała ze mną moja mama. Ze skruchą na
twarzy Maciej oddał swojej przyszłej teściowej auto. Zamki w mieszkaniu
atakującego zostały zmienione – już tego dopilnował mój tata z kapitanem
Miliczem. W mieszkaniu panowała cisza, jednak kiedy weszłam głębiej przywitało
mnie radosne skomlenie Aleksa. Mocno przytuliłam swojego najwierniejszego
przyjaciela. Pomogłam mamie rozpakować bagaże, ale wykonywanie gwałtownych
ruchów powodowały jeszcze lekkie zawroty głowy. Dopiero mama musiała mnie
zaprowadzić za rękę do sypialni, bym odpoczęła. W kącie stał mały stosik
książek – Maćkowi stanowczo przyda się jakaś półka czy też regał na książki,
więc sięgnęłam po pierwszą lepszą i zaczęłam czytać. Aleks leżał nieodłącznie
obok mnie, na miejscu siatkarza i czuwał. Mama oczywiście zrobiła porządki za
wszystkie czasy. Następnego dnia przyjechała Dominika ze swoją torbą podróżną.
-
A gdzie Michał? – pytam, kiedy siadamy w salonie.
-
Nie wiem, mam to gdzieś. – mówi całkowicie poważnie. - Mam zamiar posiedzieć ci
trochę na głowie. – powiedziała. - A twoja mama
gdzie?
-
Moja mamusia stwierdziła, że nie mogę się odżywiać tym co mamy w lodówce, więc
skoczyła na zakupy. Jak to masz to gdzieś? Domi, co się dzieje?
-
To ostro. – zaśmiała się przyjaciółka. – Przyjechałam twoim autkiem, żebyś
mogła sobie trochę nim pojeździć. – wręczyła mi kluczyki do mojego Opla. Mina
natychmiast jej zrzedła. – Zdradził mnie…
Natychmiast
ją przytulam. Siadamy w salonie i przyjaciółka opowiada mi wszystko. – Tak po
prostu. Nawet się tym nie przejął… Dobra. Dość o mnie. Wyliżę się. – szybko
wraca do siebie. – A ty jak tam?
Wzruszam
ramionami. Czułam się właściwie nijak. Trochę dokuczały mi jakieś małe
dolegliwości i gdyby nie zdjęcie fasolki, wiszące obecnie na lodówce, nigdy nie
pomyślałabym, że jestem w ciąży.
-
Boję się. – powiedziałam w końcu. – Cholernie się boję.
Przyjaciółka
mnie przytuliła.
-
Nie jesteś i nie będziesz sama. Pamiętaj o tym. – pocieszyła mnie.
Po
paru minutach do mieszkania wróciła mama z kilkoma wielkimi torbami zakupów.
Poszłyśmy od razu jej pomóc lecz ja zostałam oddelegowana z kwitkiem na kanapę.
Aleks w końcu mógł się położyć w swoim posłaniu, które przywiozła Dominika.
Przez pół dnia leżałam w łóżku bądź trochę spacerowałam z Dominiką i Aleksem po
parku, a moja uparta rodzicielka w tym czasie gotowała jakieś wymyślne potrawy.
Mecz z Brazylią i Kanadą wygraliśmy za maksymalną ilość punktów i tym samym
uplasowaliśmy się na drugim miejscu, za Rosją. Maciej codziennie do mnie
dzwonił. Teraz dopiero zaczęłam tęsknić. Kiedy nie było go obok, ale moja mama
i Dominika dzielnie dotrzymywały mi towarzystwa.
Pewnego
dnia pojechałyśmy do jakiegoś centrum handlowego na małe zakupy. Tego mi trochę
brakowało. Zaopatrzyłam się w jakieś nowe ubrania, w ciut większych rozmiarach.
Przygotowywałam się psychicznie, że przybędzie mi tu i ówdzie trochę
kilogramów, ale jakoś źle się z tym nie czułam. Kupiłam także w księgarni kilka
książek, które od jakiegoś czasu chodziły mi po głowie oraz poradnik dla
przyszłych mam. Dla Maćka też kupiłam książkę o bardzo chwytliwym tytule
„Ratunku, jestem tatą!”. Już osobiście dopilnuję, by ją przeczytał. Po
kilkunastu dniach niańczenia zostałam sama. Mama nagotowała jedzenia, jak dla
armii. Z Dominiką stwierdziłyśmy, że miejsce w szafie, które zrobił mi Maciej
jest już trochę za małe, więc zrobiłyśmy małe przemeblowanie. Po ich wyjeździe
większość czasu spędzałam w domu lub na krótkich spacerach po parku z Aleksem. Do
mojego auta póki co bałam się wsiąść, bo ciągle dokuczały mi zawroty głowy. Wspólnie
śledziliśmy grę naszych siatkarzy, a także oglądaliśmy zawody lekkoatletyczne.
Asia Pyrek świetnie sobie radziła i dwukrotnie udało jej się zdobyć złoty, a
raz srebrny medal. Miałam nadzieję, że znów się spotkamy.
Kiedy
przeglądałam strony dla przyszłych mam, natknęłam się na ogłoszenia jednego z
kędzierzyńskich biur nieruchomości. Skopiowałam kilka linków i wysłałam Maćkowi
mail.
__________________________________________________________________________________________
No i jednak PP w Zielonej Górze - tyle przegrać ;(
Rzeszów miastem lidera! <3
Fajny rozdzialik. Rozwalił mnie tekst Igły o pilnowaniu całego Kędzierzyna. THE BEST! Śmiałam się po tym kilka minut. Już się nie mogę doczekać, jak Maciek wróci ;) Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Igła rozwala system ;3 nadrobilam wszystkie rozdziały i aż sie zdziwiłam jak nie zastałam następnego ;( super piszesz! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń"- Lepiej żebyś miał jednego chłopaka do pilnowania niż cały Kędzierzyn." leżę i nie wstaje ;D
OdpowiedzUsuń