Po
paru dniach ból głowy i zawroty były nie do zniesienia. Bez większego
zastanawiania się zadzwoniłam na pogotowie. Przyjechało po paru minutach. W tym
czasie udało mi się trochę rozchodzić i wypiłam litr wody.
-
Długo już miewa pani zawroty? – pyta ratownik medyczny.
-
Od dwóch tygodni, ale dopiero od paru dni się nasilały.
Lekarz
popatrzył na mnie, zbadał mi tętno i zabrał do szpitala.
-
Zanim rozpoczniemy badania muszę powiedzieć, że jestem w ciąży. – mówię, kiedy
pielęgniarka wiezie mnie na rentgen.
-
A to zmienia postać rzeczy. Wracamy do gabinetu doktora w takim razie. –
powiedziała około pięćdziesięcioletnia pielęgniarka.
Lekarz
stwierdził, że bardziej bezpieczniejszy będzie tomograf. Tak też zrobiono.
Brzuch przykryto grubym kaftanem. Po pięciu minutach znów zjawiłam się w
gabinecie lekarskim i czekałam na werdykt. Całe szczęście nic poważnego mi nie
zagrażało, z moją głową było wszystko w porządku. Wystąpiło tylko małe
obrzmienie w części potylicznej od silnego uderzenia.
-
Jeśli bóle nie ustąpią, a będą się jeszcze nasilać do przyszłego tygodnia
zatrzymamy panią na obserwacji. Na chwilę obecną przepiszę lek… - zaczął coś
skrobać na kartce.
-
Nie zaszkodzi to dziecku? – pytam, kiedy wzięłam receptę i próbowałam
rozszyfrować nazwę leku.
-
Jest to bardzo bezpieczny lek, proszę się nie martwić. – uśmiechnął się doktor.
– Proszę brać to codziennie rano, jeśli zaś nic nie ulegnie poprawie to
wieczorem jedna tabletka nie zaszkodzi.
Po
wyjściu ze szpitala wstąpiłam do apteki, by nabyć lek i pojechałam taksówką do
domu.
Całe
szczęście wystarczyła jedna tabletka, bym mogła już normalnie funkcjonować.
Poszukałam w sieci dobrego ginekologa i umówiłam się na pierwsza wizytę. Maciej
wraz z reprezentacją pojechali do Brazylii, gdzie odbywały się mecze finałowe.
Chłopakom udało się ugrać srebrny medal, prześcigając tym samym Brazylijczyków,
a Rosjanie oczywiście zostali niezwyciężeni. Trzy dni później siatkarze
powrócili do Polski. Tradycyjnie na Okęciu zebrał się wielki tłum kibiców,
którzy przybyli przywitać chłopaków. Widziałam uśmiechnięte twarze chłopaków,
co bardzo poprawiło mi humor. Po zakończeniu ceremonii na lotnisku zadzwonił
Maciej.
-
Cześć kochanie. – powiedział, kiedy odebrałam. – Jak się czujesz?
-
Wyśmienicie. Był mały kryzys, ale jest wszystko okej. Nie musisz się martwić. –
od razu go uspokoiłam. – Kiedy wracasz? Stęskniłam się.
-
Jutro po południu zabiorę się z Marcinem i pewnie wieczorem będę w domu. –
wyczułam, że się uśmiecha.
-
Za bardzo nie balujcie. Kocham cię.
-
Ja ciebie też. Do zobaczenia.
Ta
doba ciągnęła się w nieskończoność. Odliczałam każdą sekundę do przyjazdu
siatkarza. Chęć na spacer musiałam przełożyć na dzień następny, gdyż pogoda nie
zachęcała do czegokolwiek oprócz spania. Od kilku godzin nieustannie padało.
Późnym wieczorem przyszła nawet burza. Nie mogłam zmrużyć oka, więc przeniosłam
się do salonu, gdzie z Aleksem zrobiliśmy sobie mały seans filmowy. Miałam
ochotę na jakieś chrupki, ale niestety żadnej tego typu przekąski nie znalazłam.
Za to wykorzystałam nadmiar sałaty, pomidorów, ogórków i białych serków. Do
łóżka wróciłam po drugiej w nocy i obudził mnie dopiero zimny nos Aleksa,
domagający się spaceru.
-
No to idziemy. – podrapałam psa za uchem i poszłam się ubierać. Założyłam
czarne rurki, moje ulubione czerwone trampki, biały top i dżinsową koszulę.
Wzięłam telefon, klucze, frisbee Aleksa i poszliśmy do parku. Spędziliśmy tam
dwie godziny. Po powrocie naszła mnie chęć na pizzę. Znalazłam w Internecie
przepis i zabawiłam się w kucharza. Po godzinie moje dzieło stygło na blacie.
Zaczęłam się zastanawiać czy to już ujawniają się moje ciążowe zachcianki.
Miałam tylko nadzieję, że nie będę się budzić o trzeciej w nocy i prosić Maćka
by przyniósł mi ogórki kiszone.
Już
miałam się zabierać za pierwszy kawałek pizzy, kiedy zadzwoniła moja komórka.
-
Cześć mamuś.
-
Przyszły zaproszenia na ślub Basi i Czarka.
-
No wreszcie. – śmieję się. – Kiedy?
-
Trzynastego lipca w Poznaniu. – powiedziała mama, a ja szybko zapisałam
informację na jakiejś kartce i od razu przypięłam na lodówkę. – Zadzwoniłam
także do Basi, by powiedzieć jej, że jednak przyjedziesz z kimś.
-
Dzięki mamo.
-
Jeszcze przyszedł jakiś list polecony do ciebie. Nie otwierałam, ale wydaje się
być ważny.
-
To otwórz i może tata prześle mi mailem skany. Tak będzie szybciej od wysłania
go do Kędzierzyna.
-
Dobrze. A powiedz jak się czujesz?
__________________________________________________________________________________________
STUDNIÓWKOWE PRZYGOTOWANIA CZAS ZACZĄĆ!
ooooooooo... elegancko, że już jest następny rozdział :))
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że do końca ciąży wszystko będzie dobrze z dzieckiem :)
Coś mi mówi, że jeszcze coś z tą jej głową będzie ;/ Mam tylko nadzieję, że z dzieckiem będzie w porządku. No i chcę już powrotu Maćka!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Coś bedzie nie tak z tym listem czy mi sie tylko wydaje? Podejrzane coś ;D super rozdział i z niecierpliwością czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń