czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 23

Po paru dniach ból głowy i zawroty były nie do zniesienia. Bez większego zastanawiania się zadzwoniłam na pogotowie. Przyjechało po paru minutach. W tym czasie udało mi się trochę rozchodzić i wypiłam litr wody.

- Długo już miewa pani zawroty? – pyta ratownik medyczny.
- Od dwóch tygodni, ale dopiero od paru dni się nasilały.

Lekarz popatrzył na mnie, zbadał mi tętno i zabrał do szpitala.

- Zanim rozpoczniemy badania muszę powiedzieć, że jestem w ciąży. – mówię, kiedy pielęgniarka wiezie mnie na rentgen.

- A to zmienia postać rzeczy. Wracamy do gabinetu doktora w takim razie. – powiedziała około pięćdziesięcioletnia pielęgniarka.

Lekarz stwierdził, że bardziej bezpieczniejszy będzie tomograf. Tak też zrobiono. Brzuch przykryto grubym kaftanem. Po pięciu minutach znów zjawiłam się w gabinecie lekarskim i czekałam na werdykt. Całe szczęście nic poważnego mi nie zagrażało, z moją głową było wszystko w porządku. Wystąpiło tylko małe obrzmienie w części potylicznej od silnego uderzenia.

- Jeśli bóle nie ustąpią, a będą się jeszcze nasilać do przyszłego tygodnia zatrzymamy panią na obserwacji. Na chwilę obecną przepiszę lek… - zaczął coś skrobać na kartce.
- Nie zaszkodzi to dziecku? – pytam, kiedy wzięłam receptę i próbowałam rozszyfrować nazwę leku.
- Jest to bardzo bezpieczny lek, proszę się nie martwić. – uśmiechnął się doktor. – Proszę brać to codziennie rano, jeśli zaś nic nie ulegnie poprawie to wieczorem jedna tabletka nie zaszkodzi.

Po wyjściu ze szpitala wstąpiłam do apteki, by nabyć lek i pojechałam taksówką do domu.
Całe szczęście wystarczyła jedna tabletka, bym mogła już normalnie funkcjonować. Poszukałam w sieci dobrego ginekologa i umówiłam się na pierwsza wizytę. Maciej wraz z reprezentacją pojechali do Brazylii, gdzie odbywały się mecze finałowe. Chłopakom udało się ugrać srebrny medal, prześcigając tym samym Brazylijczyków, a Rosjanie oczywiście zostali niezwyciężeni. Trzy dni później siatkarze powrócili do Polski. Tradycyjnie na Okęciu zebrał się wielki tłum kibiców, którzy przybyli przywitać chłopaków. Widziałam uśmiechnięte twarze chłopaków, co bardzo poprawiło mi humor. Po zakończeniu ceremonii na lotnisku zadzwonił Maciej.

- Cześć kochanie. – powiedział, kiedy odebrałam. – Jak się czujesz?
- Wyśmienicie. Był mały kryzys, ale jest wszystko okej. Nie musisz się martwić. – od razu go uspokoiłam. – Kiedy wracasz? Stęskniłam się.
- Jutro po południu zabiorę się z Marcinem i pewnie wieczorem będę w domu. – wyczułam, że się uśmiecha.
- Za bardzo nie balujcie. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Do zobaczenia.

Ta doba ciągnęła się w nieskończoność. Odliczałam każdą sekundę do przyjazdu siatkarza. Chęć na spacer musiałam przełożyć na dzień następny, gdyż pogoda nie zachęcała do czegokolwiek oprócz spania. Od kilku godzin nieustannie padało. Późnym wieczorem przyszła nawet burza. Nie mogłam zmrużyć oka, więc przeniosłam się do salonu, gdzie z Aleksem zrobiliśmy sobie mały seans filmowy. Miałam ochotę na jakieś chrupki, ale niestety żadnej tego typu przekąski nie znalazłam. Za to wykorzystałam nadmiar sałaty, pomidorów, ogórków i białych serków. Do łóżka wróciłam po drugiej w nocy i obudził mnie dopiero zimny nos Aleksa, domagający się spaceru.

- No to idziemy. – podrapałam psa za uchem i poszłam się ubierać. Założyłam czarne rurki, moje ulubione czerwone trampki, biały top i dżinsową koszulę. Wzięłam telefon, klucze, frisbee Aleksa i poszliśmy do parku. Spędziliśmy tam dwie godziny. Po powrocie naszła mnie chęć na pizzę. Znalazłam w Internecie przepis i zabawiłam się w kucharza. Po godzinie moje dzieło stygło na blacie. Zaczęłam się zastanawiać czy to już ujawniają się moje ciążowe zachcianki. Miałam tylko nadzieję, że nie będę się budzić o trzeciej w nocy i prosić Maćka by przyniósł mi ogórki kiszone.

Już miałam się zabierać za pierwszy kawałek pizzy, kiedy zadzwoniła moja komórka.

- Cześć mamuś.
- Przyszły zaproszenia na ślub Basi i Czarka.
- No wreszcie. – śmieję się. – Kiedy?
- Trzynastego lipca w Poznaniu. – powiedziała mama, a ja szybko zapisałam informację na jakiejś kartce i od razu przypięłam na lodówkę. – Zadzwoniłam także do Basi, by powiedzieć jej, że jednak przyjedziesz z kimś.
- Dzięki mamo.
- Jeszcze przyszedł jakiś list polecony do ciebie. Nie otwierałam, ale wydaje się być ważny.
- To otwórz i może tata prześle mi mailem skany. Tak będzie szybciej od wysłania go do Kędzierzyna.
- Dobrze. A powiedz jak się czujesz?

 __________________________________________________________________________________________
STUDNIÓWKOWE PRZYGOTOWANIA CZAS ZACZĄĆ!

3 komentarze:

  1. ooooooooo... elegancko, że już jest następny rozdział :))
    mam nadzieję, że do końca ciąży wszystko będzie dobrze z dzieckiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi mówi, że jeszcze coś z tą jej głową będzie ;/ Mam tylko nadzieję, że z dzieckiem będzie w porządku. No i chcę już powrotu Maćka!!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś bedzie nie tak z tym listem czy mi sie tylko wydaje? Podejrzane coś ;D super rozdział i z niecierpliwością czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń