środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 16

Słuchając radiowej listy przebojów jechałam za samochodem Audi. W końcu światła reflektorów oświetliły znak drogowy z nazwą wsi w województwie łódzkim.

- Witam w Spale. – powiedział Maciej przez krótkofalówkę.
- Hej Spała, hej Spała. Zrobi z ciebie siatkarza ideała. – zaśpiewałam na głos, Maciej się zaśmiał. Jadąc całkowicie przepisowo, wśród ciemnego lasu zaczęłam dostrzegać światła otaczające budynki ośrodka. Ochroniarz trochę niechętnie i się ociągając w końcu otworzył mi bramkę. Zaparkowałam obok auta atakującego. Dochodziła północ.

- Ciekawe czy chłopaki już śpią. – zastanowił się na głos Maciej.
- Przekonamy się. – wzięłam torbę z bagażnika Lexusa GS IV, którą zapakowała mi Dominika. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni spodni.

- Nie odzywali się? – siatkarz czytał mi w myślach. Pokiwałam przecząco głową i schowałam telefon do plecaka i założyłam go na plecy. Wzięłam walizkę, którą użyczył mi Maciej. Ruszyliśmy w kierunku recepcji. Zza lady dobiegała do nas mała łuna światła lampki. Cały parter pogrążony był w półmroku. – Halo? Jest ktoś w domu?
- Witam, panie Biernacki. – zza drzwi, znajdujących się za biurkiem recepcji wyszła zaspana,  szczupła blondynka. – i pani…
- Zuzanna Sawicka. – przedstawiłam się.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Pani z redakcji Siatkarski As? – w jednej dłoni już trzymała dwa klucze, a w drugiej jakąś małą karteczkę. Przytaknęłam. – Pierwszy raz się spotykam, by wraz ze sportowcami przyjechały media i to na cały okres przygotowawczy. – odchrząknęłam. - Pokój 213, drugie piętro. Natomiast pan Biernacki: drugie piętro, pokój 219.
- Z kim dzielę pokój? – wziął od blondynki klucze.
- Z panem Jaroszem. – uśmiechnęła się recepcjonistka. – Życzę miłej nocy. – i wyszła, zapewne wracając na drzemkę.
- Dwóch atakujących… Nie zabijecie się? – pytam, kiedy jedziemy windą na drugie piętro.
- Jakoś będziemy musieli się dogadać. – puszcza do mnie oczko. – Może zamiast relacji takich typowo sportowych będziesz pisać felietony z twojego pobytu tutaj?
- A wiesz, że to nie jest głupi pomysł. – popatrzyłam na mężczyznę.

Drzwi windy się otworzyły. Na korytarzu nie panowała cisza. Wręcz przeciwnie. Po korytarzu kręcili się siatkarze. Moją uwagę zwrócił Kurek, uciekający przez Nowakowskim. Trzymał jakiś kawałek materiału w ręce.
- Kurek! Oddawaj moje bokserki! – krzyknął środkowy.
Wytrzeszczyłam oczy i rozdziawiłam buzię. Zaczęłam rozglądać się po tak dobrze znajomych twarzach.
- Witamy w dżungli. – szepnął mi do ucha Maciej.
- Biernacki! – odwróciliśmy się w stronę Jarosza. – Ile można czekać.
- Daj chłopakowi spokój. – odezwał się Możdżonek.
- Chwila, od kiedy płeć przeciwna ma wstęp na nasze piętro? – zagaił Ignaczak ze swoją kamerą skierowaną w moją stronę. Uniosłam brew.

- Czyli tak wygląda początek zgrupowania siatkarzy… - powiedziałam.
- Witamy w naszych skromnych progach. – półnagi Kurek zmaterializował się przede mną i ukłonił się teatralnie. – Zaczyna mi się podobać. – powiedziałam wystarczająco głośno, by usłyszał to Maciej.
- Dobra, a kimże jest twoja koleżanka? – wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo Zatorski.
- Zuzanna Sawicka z redakcji Siatkarski As. – przedstawiłam się.
- Nas pewnie znasz, ale żeby było bardziej oficjalnie.  – wziął głęboki wdech Ignaczak. – Kurek, Kosok, Nowakowski, Jarosz, Zagumny, Żygadło, Zatorski, Możdżonek, Winiarski, Wrona, Kłos… - Zaczął wskazywać na każdego po kolei podczas swojej przemowy na jednym wydechu. – Tych trzech ostatnich się wystrzegaj, bo to największe psotniki. A i nie mogę zapomnieć o cudownym mnie. – uśmiechnął się.
- Miło mi poznać was tak oficjalnie. Zachowujcie się normalnie, jakby mnie tu nie było.
- U nas, kochana, nigdy nie jest normalnie, ale obiecaj nam, że niektóre szczegóły nie zostaną opublikowane. – poprosił Zagumny.
- Obiecuję. – uśmiechnęłam się do rozgrywającego, podnosząc dwa wskazujące palce, jak w harcerstwie.
W końcu mogłam iść do swojego pokoju. Mała jedynka, z szafą, komodą i telewizorem. Łazienka nie powalała na kolana w porównaniu do tej z mieszkania Maćka, ale pozwalała zaspokoić najpilniejsze potrzeby.

- Wpadnę przed śniadaniem do ciebie. – pocałował mnie w policzek Maciej, co wywołało salwę gwizdów na korytarzu. – Zaczynam się zastanawiać czy to był dobry pomysł, by cię tu przywieźć. – zaśmiał się.
- Dam sobie radę. A ty rób swoje. Dobranoc, Maciej.

Jeszcze przez dłuższą chwilę słyszałam hałas, dobiegający z korytarza. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka chyba większego od Możdżonka. Koło pierwszej w nocy otrzymałam wiadomość od Dominiki, że dojechali szczęśliwie, a Zagórny jechał za nimi prawie pod sam dom moich rodziców. Zaczęłam się modlić, by jak najszybciej go złapali.

__________________________________________________________________________________________
Wszystkiego dobrego w nowym roku, Kochani! :)

3 komentarze:

  1. na pewno się nudzić nie będzie i w Spale raczej Zagórny jej nie znajdzie. Teraz trzeba mieć nadzieję, że go złapią :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. " – Tych trzech ostatnich się wystrzegaj, bo to największe psotniki. A i nie mogę zapomnieć o cudownym mnie. – uśmiechnął się." leżę i nie wstaję ^^ hahahahaha... wyobraziłam sobie miny tych 3 panów...
    najlepszy rozdział ! co nie oznacza, że pozostałe były nie dobre - też były ekstra, ale w tym jest najwięcej humoru i to mi się podoba ! ;D
    po raz nie wiem już który, ale co tam, złożę Ci jeszcze tu życzenia :P wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i udanej studniówki ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział ; )

    OdpowiedzUsuń