Słuchając
radiowej listy przebojów jechałam za samochodem Audi. W końcu światła
reflektorów oświetliły znak drogowy z nazwą wsi w województwie łódzkim.
-
Witam w Spale. – powiedział Maciej przez krótkofalówkę.
-
Hej Spała, hej Spała. Zrobi z ciebie siatkarza ideała. – zaśpiewałam na głos,
Maciej się zaśmiał. Jadąc całkowicie przepisowo, wśród ciemnego lasu zaczęłam
dostrzegać światła otaczające budynki ośrodka. Ochroniarz trochę niechętnie i
się ociągając w końcu otworzył mi bramkę. Zaparkowałam obok auta atakującego.
Dochodziła północ.
-
Ciekawe czy chłopaki już śpią. – zastanowił się na głos Maciej.
-
Przekonamy się. – wzięłam torbę z bagażnika Lexusa GS IV, którą zapakowała mi
Dominika. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni spodni.
-
Nie odzywali się? – siatkarz czytał mi w myślach. Pokiwałam przecząco głową i
schowałam telefon do plecaka i założyłam go na plecy. Wzięłam walizkę, którą
użyczył mi Maciej. Ruszyliśmy w kierunku recepcji. Zza lady dobiegała do nas mała
łuna światła lampki. Cały parter pogrążony był w półmroku. – Halo? Jest ktoś w
domu?
-
Witam, panie Biernacki. – zza drzwi, znajdujących się za biurkiem recepcji
wyszła zaspana, szczupła blondynka. – i
pani…
-
Zuzanna Sawicka. – przedstawiłam się.
-
Przepraszam.
-
Nic się nie stało.
-
Pani z redakcji Siatkarski As? – w jednej dłoni już trzymała dwa klucze, a w
drugiej jakąś małą karteczkę. Przytaknęłam. – Pierwszy raz się spotykam, by
wraz ze sportowcami przyjechały media i to na cały okres przygotowawczy. –
odchrząknęłam. - Pokój 213, drugie piętro. Natomiast pan Biernacki: drugie
piętro, pokój 219.
-
Z kim dzielę pokój? – wziął od blondynki klucze.
-
Z panem Jaroszem. – uśmiechnęła się recepcjonistka. – Życzę miłej nocy. – i
wyszła, zapewne wracając na drzemkę.
-
Dwóch atakujących… Nie zabijecie się? – pytam, kiedy jedziemy windą na drugie
piętro.
-
Jakoś będziemy musieli się dogadać. – puszcza do mnie oczko. – Może zamiast
relacji takich typowo sportowych będziesz pisać felietony z twojego pobytu
tutaj?
-
A wiesz, że to nie jest głupi pomysł. – popatrzyłam na mężczyznę.
Drzwi
windy się otworzyły. Na korytarzu nie panowała cisza. Wręcz przeciwnie. Po
korytarzu kręcili się siatkarze. Moją uwagę zwrócił Kurek, uciekający przez
Nowakowskim. Trzymał jakiś kawałek materiału w ręce.
-
Kurek! Oddawaj moje bokserki! – krzyknął środkowy.
Wytrzeszczyłam
oczy i rozdziawiłam buzię. Zaczęłam rozglądać się po tak dobrze znajomych
twarzach.
-
Witamy w dżungli. – szepnął mi do ucha Maciej.
-
Biernacki! – odwróciliśmy się w stronę Jarosza. – Ile można czekać.
-
Daj chłopakowi spokój. – odezwał się Możdżonek.
-
Chwila, od kiedy płeć przeciwna ma wstęp na nasze piętro? – zagaił Ignaczak ze
swoją kamerą skierowaną w moją stronę. Uniosłam brew.
-
Czyli tak wygląda początek zgrupowania siatkarzy… - powiedziałam.
-
Witamy w naszych skromnych progach. – półnagi Kurek zmaterializował się przede
mną i ukłonił się teatralnie. – Zaczyna mi się podobać. – powiedziałam
wystarczająco głośno, by usłyszał to Maciej.
-
Dobra, a kimże jest twoja koleżanka? – wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo
Zatorski.
-
Zuzanna Sawicka z redakcji Siatkarski As. – przedstawiłam się.
-
Nas pewnie znasz, ale żeby było bardziej oficjalnie. – wziął głęboki wdech Ignaczak. – Kurek,
Kosok, Nowakowski, Jarosz, Zagumny, Żygadło, Zatorski, Możdżonek, Winiarski,
Wrona, Kłos… - Zaczął wskazywać na każdego po kolei podczas swojej przemowy na
jednym wydechu. – Tych trzech ostatnich się wystrzegaj, bo to największe
psotniki. A i nie mogę zapomnieć o cudownym mnie. – uśmiechnął się.
-
Miło mi poznać was tak oficjalnie. Zachowujcie się normalnie, jakby mnie tu nie
było.
-
U nas, kochana, nigdy nie jest normalnie, ale obiecaj nam, że niektóre
szczegóły nie zostaną opublikowane. – poprosił Zagumny.
-
Obiecuję. – uśmiechnęłam się do rozgrywającego, podnosząc dwa wskazujące palce,
jak w harcerstwie.
W
końcu mogłam iść do swojego pokoju. Mała jedynka, z szafą, komodą i telewizorem.
Łazienka nie powalała na kolana w porównaniu do tej z mieszkania Maćka, ale
pozwalała zaspokoić najpilniejsze potrzeby.
-
Wpadnę przed śniadaniem do ciebie. – pocałował mnie w policzek Maciej, co
wywołało salwę gwizdów na korytarzu. – Zaczynam się zastanawiać czy to był
dobry pomysł, by cię tu przywieźć. – zaśmiał się.
-
Dam sobie radę. A ty rób swoje. Dobranoc, Maciej.
Jeszcze
przez dłuższą chwilę słyszałam hałas, dobiegający z korytarza. Wzięłam szybki
prysznic i położyłam się do łóżka chyba większego od Możdżonka. Koło pierwszej
w nocy otrzymałam wiadomość od Dominiki, że dojechali szczęśliwie, a Zagórny
jechał za nimi prawie pod sam dom moich rodziców. Zaczęłam się modlić, by jak
najszybciej go złapali.
__________________________________________________________________________________________
Wszystkiego dobrego w nowym roku, Kochani! :)
na pewno się nudzić nie będzie i w Spale raczej Zagórny jej nie znajdzie. Teraz trzeba mieć nadzieję, że go złapią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
" – Tych trzech ostatnich się wystrzegaj, bo to największe psotniki. A i nie mogę zapomnieć o cudownym mnie. – uśmiechnął się." leżę i nie wstaję ^^ hahahahaha... wyobraziłam sobie miny tych 3 panów...
OdpowiedzUsuńnajlepszy rozdział ! co nie oznacza, że pozostałe były nie dobre - też były ekstra, ale w tym jest najwięcej humoru i to mi się podoba ! ;D
po raz nie wiem już który, ale co tam, złożę Ci jeszcze tu życzenia :P wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i udanej studniówki ! :)
super rozdział ; )
OdpowiedzUsuń